Witajcie! Przepraszam, że się nie odzywałam ale byłam zmuszona zmierzyć się z nowym wyzwaniem. A mianowicie z pandemią Covid-19. Niestety nie z tą pokazywaną w telewizji. Gdzieś daleko, w innych krajach Europy Włochy, Hiszpania, Niemcy… Tylko z naszą prawdziwą w Polsce… Wirus!!! Zaskakujący, niebezpieczny, podstępny… Jak do tego doszło ??? Większość obowiązków służbowych wykonywałam zdalnie. Dbałam o dezynfekcję powierzchni, chodziłam w maseczce. Zachowywałam odpowiedni dystans… W sobotę podczas gotowania obiadu zorientowałam się, że nie jestem w stanie rozróżnić bazylii w przyprawach… Było to tak dziwne uczucie… Tym bardziej że już od paru tygodni robiłam sobie domowy test zapachowy. Wąchałam ZIELE ANGIELSKIE 🙂 A tym razem nie czułam kompletnie NIC! Jak tak sobie przypominam… Tydzień przed potwierdzeniem zakażenia… Odczuwałam osłabienie, lekkie rozdrażnienie, ból głowy… Gdy tylko zorientowałam się, że utraciłam zmysł węchu, odizolowałam się z całą rodzinką od świata… W poniedziałek skontaktowałam się z moją Panią Doktor, która po opisaniu objawów skierowała mnie na testy. W poniedziałek już oprócz węchu, utraciłam smak. Pojawiły się bóle mięśni i kości. Wirus zrobił rezonans całego mojego ciała. Począwszy od nagłego bólu głowy po problemy z oddechem. Tak jakby moje płuca nabierały zimnego powietrza, po bóle w okolicach nerek, biodro, aż po prawą nogę, którą złamałam jak byłam dzieckiem… Coronawirus przypomniał mi wszystkie przebyte kontuzje, wypadki, z którymi miałam do czynienia w swoim 37 letnim życiu. Na szczęście do dnia dzisiejszego nie miałam gorączki, bóle praktycznie ustąpiły. Mam wrażenie, że przechodzę czas regeneracji. To co mnie osobiście przeraża to świadomość, że mogłam być źródłem zakażenia dla innych osób w tym moich najbliższych. Mam tylko nadzieję, że mojego coronawirusa wykryłam bardzo szybko 😦 To co wywarło na mnie wrażenie, to wizyta w Szpitalu Wojewódzkim do którego byłam zmuszona wrócić z powodu konieczności wykonania testów na obecność koronawirusa SARS CoV-2… Zauważyłam, że nadal mam w sercu blokadę co do tego miejsca… Serce mi biło, bałam się dotknąć czegokolwiek… Po czym weszła w kombinezonie Pani Agnieszka, taka drobna dziewczyna. Było widać tylko jej oczy… Muszę przyznać, że jej odwaga dodała mi siły… Pomyślałam sobie… Skoro Ona się nie boi… Ja też nie powinnam… Badanie niebolesne ale bardzo nieprzyjemne. Krótkie, dające wynik po ok 24 godzinach. W moim przypadku niestety pozytywny. Muszę przyznać, nie pałam sympatią do środowiska medycznego i raczej miłości po tej historii nie będzie. Ale cieszę się, że nadal są osoby, które kierują się dobrem swoich pacjentów. Przez cały czas jestem w kontakcie z moim lekarzem rodzinnym. Moja Pani doktor gdy tylko dowiedziała się, że podejrzewam u siebie zakażenie… Skontaktowała się ze mną, bez żadnych problemów wypisała skierowanie na wymaz. Dzwoniła do mnie z zapytaniem jak się czuję… Można- można !? Co jeszcze? Ostatnie dni poświęciłam na organizację naszego życia w izolacji. Praca zdalna, myślę wychodzi mi dosyć sprawnie. Pomijając drukarkę, która odmówiła posłuszeństwa. Adaś i reszta rodzinki ma się całkiem przyzwoicie. Póki co wydaje mi się, że przechodzą wszystko bezobjawowo. Staramy się prowadzić w miarę normalne życie. Trochę zabawy, trochę nauki. Każdego dnia coraz częściej pojawiają się pytania kiedy pójdziemy na spacer lub kiedy odwiedzimy Babcię Zosię 😦 …
Często spotykałam się ze stwierdzeniem, że Covid-19 nie istnieje, że to wymysł obecnej władzy i inne teorie spiskowe… Moje przesłanie dla wątpiących w światową pandemię. Przestań być niedowiarkiem!!! Zacznij być odpowiedzialny i ludzki dla innych. Używaj maseczek ochronnych. Jeżeli masz możliwość dezynfekuj ręce. Zachowuj odpowiednią odległość… Zaprzestań już proszę protestów by w przyszłości Twoje dziecko nie musiało czytać w książkach historii „O radykalnych feministkach protestujących z absurdalnymi hasłami. O kobietach Polkach, które brały czynny udział w protestach, które przerodziły się w dewastacje kościołów, miejsc pamięci narodowej. O protestach przesyconych wulgaryzmami. O kobietach, które przyczyniły się do rozprzestrzeniania Pandemii Covid-19 w Polsce”… Powyższy cytat to fragment reportażu, który w ostatnich dniach pojawił się na jednym ze znanych portali internetowych. Cóż mogę więcej dodać… Od paru lat opisuję to co dzieje się w Polsce apropo niepełnosprawności, apropo problemów związanych z wychowaniem dziecka niepełnosprawnego. Ja jako Kobieta która urodziła i wychowuję dziecko niepełnosprawne CZUJĘ SIĘ URAŻONA BRAKIEM EMPATII W STRAJKU KTÓRY NAZYWA SIĘ STRAJKIEM KOBIET. Otóż nie każda kobieta chce usunąć ciążę, nie każda jest za aborcją na żądanie, nie każda jest za odwołaniem rządu, nie każda kobieta myśli jak Pani Lempart. Zgadzam się z tym, że każda kobieta ma prawo myśleć, czuć i żyć jak chce… Ale w mojej ocenie nie ma prawa decydować o tym czy dziecko ma się prawo urodzić czy też nie ma. Teraz aborcja na żądanie a za 10 lat eutanazja 60+, a może dzieci niepełnosprawnych. Nasz kraj jeszcze dużo ma przed sobą… Takie prawo byłoby wykorzystywane przez osoby, którym akurat aborcja w danym momencie byłaby na rękę. Żyjemy nadal w wolnym kraju i niestety obecny czas nie jest odpowiednim na protesty. To że rząd akurat teraz ogłosił taki wyrok TK… No to przecież oczywiste w jakim celu to zrobił… Włączmy swoje myślenie a nie słuchajmy kobiety która pod przykrywką walki o prawa kobiet próbuje zrealizować swoje cele…
