W marcu zastanawiałam się jak to będzie wyglądało we wrześniu gdy Adaś zacznie chodzić do szkoły. Nikt się nie spodziewał, że Covid-19 tak namiesza w naszym życiu. Przyszedł ten długo oczekiwany czas i niestety wiele z moich obaw się spełniło. Często słyszy się, że coronawirus to wymysł, czy też sprawa polityczna i inne takie bzdety typu: „znasz osobę, która zachorowała na Covid-19?” Moi drodzy nieważne czy znam, czy nie. Sam fakt, że obecna sytuacja zmusiła mnie do izolacji dzieci, do zdalnej nauki, do zachowania dystansu od bliskich, czy też to co w tej chwili wydaje mi się szalenie ważne! Niemożność pójścia z dzieckiem chorym do lekarza!!! Mamy do dyspozycji teleporady (że co ***!?) Od trzech dni dzwonię do naszego lekarza rodzinnego. Wymieniam spostrzeżenia, eksperymentuje z lekami, bawię się w doktora i próbuję przekonać aby szanowana Pani zechciała przyjąć nas do przychodni na konsultację!!! Czy to jest normalne!!! NIE! Odkąd wybuchła pandemia pracuję, cały czas. Nigdy nie odmówiłam, żadnemu mojemu klientowi możliwości przyjścia do mnie. Zawsze służę pomocą. Przecież nie każdy ma dostęp do Internetu, nie każdy ma możliwość korzystania z telefonu itp.
Jakoś żyję i nadal zachowuję się jak człowiek w stosunku do drugiego człowieka. Mimo, że nie składałam przysięgi Hipokratesa i nie zarabiam fury kasy!!!
„… Przysięgam na Apollina, lekarza, na Asklepiosa, Hygieę i Pahaceę, oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich za świadków, że wedle mej możności i zdolności będę dochowywał tej przysięgi i tego zobowiązania.
Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim swem mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby; synów jego będę uważał za swych braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu.
Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i zdolności ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy.
Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.
Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, wolny od wszelkiej chęci krzywdzenia i szkodzenia, jako też wolny od pożądań zmysłowych, tak względem niewiast jak mężczyzn, względem wolnych i niewolników.
Cokolwiek bym podczas leczenia czy poza nim w życiu ludzkim ujrzał czy usłyszał, czego nie należy rozgłaszać, będę milczał, zachowując to w tajemnicy.
Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu swej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; w razie jej przekroczenia i złamania niech mię los przeciwny dotknie… „
