W dniu dzisiejszym pierwszy raz od niepamiętnych czasów wybrałam się z chłopakami na osiedlowy plac zabaw. Fajna pogoda, kątem oka zauważyłam, że na placu nie ma zbyt dużo dzieci więc pomyślałam sobie… Czemu nie…Wchodzę. Pierwsze co rzuciła mi się w oczy tarzająca się w piasku mała dziewczynka… Niby nic w tym szczególnego jakby nie to, że ta 1.5 roczna dziewczynka biegała bez majtek. Obok stała lekko zdenerwowana babcia która w kółko powtarzała, że: ” co ona na to poradzi, bo przecież jak ją weźmie na ręce to wnuczka zacznie krzyczeć a wtedy ludzie będą krzywo patrzeć, że robię dziecku krzywdę…” Jak zaczęła smarować pupą wszystko wokół, a ktoś jej zwrócił uwagę, że przecież mała nabawi się stanu zapalnego… Chyba już nie wytrzymała, szybko wzięła dziewczynkę, mrukła coś w stylu „przemyje się rumiankiem i znowu babcia zła… ” Zaraz ich miejsce zajęły inne dzieci. Rodzeństwo z kolejną babcią. Starsza dziewczynka tłumaczyła, że są z babcią bo mamusia poszła kupić czapeczkę… Młodszy brat katar, zielony po brodę… Wyciągał ku mnie rączki aby pomóc mu zejść ze zjeżdżalni, babcia zajmowała się trzecim dzieckiem … No tak niby norma… Wiem, że niektórzy zaraz powiedzą, że moje też mają takie katary, bo alergicy. Czy też coś w stylu, że dzieci zostawiają z babcią bo nie mają innej możliwości itp itd. I o co takie haloo. Może mało istotne haloo, gdyby nie to, że marzyłoby się o fajnej, zdrowej relacji, niekoniecznie zakończonej infekcją. Miło by było, aby ktoś wychodząc ze swoimi dziećmi z domu, zwrócił chociaż uwagę na to, czy ten nos jest odpowiednio wytarty 🙂 We wrześniu nasze dzieci mają ponoć wrócić do przedszkoli, czy też do szkół. Jestem pełna obaw. Mam tylko nadzieję, że moi chłopcy już mają okres obniżonej odporności za sobą. Nadal dbam o ich odpowiednią dietę, suplementację oraz odpowiednią dawkę ruchu na świeżym powietrzu. Na bieżąco przyjmują tran oraz odpowiednią dawkę witaminy D. W ten sposób staram się ich przygotować na powrót do przedszkola i inne zajęcia. Dzieci bardzo już tęsknią za rówieśnikami i normalnym życiem… Widzę to jak się zachowują gdy je widzą. Nie potrafią się nacieszyć takim spotkaniem. Nie wiem kogo bardziej żałować niezastąpionych babć, rodziców czy też dzieci na których ta światowa pandemia podziałała totalnie antyspołecznie… Szczególnie widzę to po Adasiu, powrócił problem z dostosowaniem się do grupy i nawiązaniu relacji. Marzy mi się powrót Szymona do przedszkola. Marzy mi się powrót Adasia na pełną terapię. Z utęsknieniem czekam na wrześniowy grafik. Czas się zorganizować na nowo!!!